Gdy planowałem Camino, to skupiałem się głównie na Polsce i
początkowych etapach Drogi. Uważałem, że nie powinienem sobie zaprzątać myśli Francją
albo Hiszpanią, skoro przede mną siedemset kilometrów przez mój kraj. Okazało
się, że obawy były słuszne. Naród dobry, ale ludzie źli – sparafrazuję pewne znane porzekadło.
Wydarzenia z Wylatowa zmusiły mnie do przerwania wyprawy. Na szczęście wracam na szlak.
Do końca tego tygodnia na pewno opuszczę Warszawę i wrócę na
szlak. Nie potrafię podać dokładnej daty, bo zależy ona od kilku czynników. Z
powodu opieszałości sklepu internetowego, dłużej niż się spodziewałem czekałem
na przesyłkę sprzętu. Dodatkowy czas poświęciłem na odpoczynek, regenerację (cudowne
uczucie, gdy piszczele nie są spuchnięte) oraz opracowywanie trasy. Przygotowałem
zarys marszruty ze Zgorzelca do Santiago de Compostela. Zdaję sobie sprawę, że
pewnie nie zawsze uda się pójść tak, jak sobie zaplanowałem, jednak lubię mieć
jakiś plan.

Kilka osób proponowało mi pomoc w załatwieniu noclegu.
Prawie każdy ma przyjaciela, rodzinę, kumpla z wymiany szkolnej albo Erasmusa
gdzieś za granicą. Byłoby mi miło, gdyby osoby czytające ten post zastanowiły
się, czy mogą mi jakoś załatwić nocleg w miejscowościach na trasie. Zdaję sobie
sprawę, że będzie to trudne, bowiem prowadzi ona przez małe miejscowości albo
wsie. Pojawiają się jednak także większe miasta, w których chętnie
przenocowałbym bezpiecznie i coś zwiedził. W tym szaleństwie jest metoda,
bowiem dzięki kontaktom żony mojego brata ciotecznego uzyskałem kontakt do księdza w
malutkiej miejscowości nieopodal granicy niemiecko-francuskiej. Nawet z
dziesięciodniowego doświadczenia w Polsce wiem, że jeden nocleg w łóżku potrafi
naładować akumulatory na długo. Liczę na Waszą pomoc, bo chciałbym bezpiecznie
dotrzeć do Celu. A oto zarys trasy:
Zgorzelec – Praga
Pierwsza część trasy będzie wiodła z granicy polsko-niemieckiej do
stolicy Republiki Czeskiej. 193 kilometry. Powstał przewodnik po Żytawskiej
Drodze Świętego Jakuba (tak nazywany jest ten odcinek), więc mam nadzieję bez
zbędnych problemów dotrzeć do Pragi w tydzień. Szlak jest wytyczony wzdłuż Nysy
Łużyckiej oraz Izery. Pierwszego dnia będę chciał dotrzeć do Hirschfelde,
bowiem tam znajduje się schronisko dla pielgrzymów. Link do strony o Żytawskiej Drodze Świętego Jakuba. Z większych miejscowości na trasie pojawia się Mlada Boleslav, gdzie chciałbym zobaczyć Muzeum Skody.
Praga – Eslarn/Tillyschanz
W Pradze zatrzymam się u kolegi i nieco odpocznę.
Zrobię pranie, zgram zdjęcia, może uda się napisać jakiś tekst. Do tego degustacja
lokalnych specjałów. Po dwóch dniach chcę ruszyć dalej w kierunku Niemiec. Znalazłem
gdzieś rozpiskę tej trasy z wypisanymi miejscowościami oraz odległościami.
Całość to 256km. Żadna z nazw nic mi nie mówi, więc pewnie w Pradze poszukam
jakiejś mapy, aby dojść do Niemiec. Szlak ponoć jest oznaczony, więc, jeśli nie
będzie zbyt dużo jezior, to dam radę. Informacje po czesku i niemiecku można
znaleźć tutaj.
Eslarn/Tillyschanz – Weissenburg/Wissembourg
Droga przez Niemcy. Ponoć jest dobrze wytyczona na całym odcinku
i łatwo można kupić mapy. Jest też strona z informacjami o
Camino w Niemczech. Ja będę kierował się przez Norymbergę, Rothenburg oraz Speyer do Weissenburga.
Ten fragment dokładniej będę opracowywał na bieżąco. Każdy z etapów ma
swoje oddzielne strony w sieci, w razie potrzeby będę się posiłkował internetem. Można powiedzieć, że Niemcy potraktowałem po macoszemu, ale wynika to z tego, że z niemieckich przewodników i stron będę mógł korzystać na bieżąco, znam język. Język francuski to dla mnie zagadka, więc przygotowałem dokładniej rozpisaną trasę.
Weissenburg/Wissembourg – Belfort
Ten odcinek ma około dwustu siedemdziesięciu kilometrów.
Szlak prowadzi przez Strasbourg, gdzie rozważam poszukanie noclegu na
Couchsurfing i zwiedzenie miasta. Poza tym znalazłem przewodnik po pierwszej
części trasy. Miastem partnerskim Belfort jest Zaporoże, więc jestem dobrej
myśli. To na tym odcinku będę mógł bezpiecznie przenocować na trasie u francuskiego księdza.
Belfort – Cluny
346 km. Znów udało się znaleźć rozpiskę wszystkich
miejscowości z odległościami pomiędzy nimi. Szlak jest zaznaczony. Na trasie
chwilami swojsko, bo miejscowość Buc, potem jakieś fermy (Ferme de la Bussière)
oraz coś związanego ze świętym Jerzym (Nuits-St-Georges). Ogólnie spacer przez
Burgundię, winiarnie itp. Na końcu tego odcinka zaś mocne uderzenie. Najpierw
Taize, potem zaś Cluny, gdzie niegdyś było opactwo benedyktyńskie, teraz zaś
zostały tylko ruiny. Tutaj nieco informacji o tym fragmencie.
Cluny – Le Puy en Velay
W Le Puy en Velay łączy się kilka dróg św. Jakuba. Widzę,
że droga omija Lyon i St-Etienne, gdzie w piłkę grają, ale jak wiadomo duże
miasta to problem, więc może lepiej. Jest mini przewodnik, więc będzie dobrze.
Le Puy en
Velay – Conques
Wcześniej pisałem, że w Le Puy łączy się wiele szlaków. Dzięki
temu kolejne fragmenty są już bardzo dokładnie opracowane. Tutaj strona
poświęcona tygodniowemu fragmentowi. I tak
pewnie byłoby do samego Santiago de Compostela. Jednak ja będę musiał jakoś
odbić, ominąć Pireneje i wybrzeżem dotrzeć do Irun, gdzie zaczyna się Camino
del Norte.
Conques – Varaire
Varaire – Aire-sur-l'Adour
Około 175 kilometrów. Wdzięczne nazwy typu Moissac,
Condome czy Nogaro. Zbliżam się do Francji. Ciągle po szlaku.
Aire-sur-l'Adour – Irun
I już tylko 150 kilometrów do pierwszego miasta na Camino
del Norte. Przez Orhez i Bayonne do samego Irun. Tak ominę Pireneje.
Irun – Santiago de Compostela
Czyli Camino del Norte. Dobrze oznakowana i
opracowana trasa. Mam parę przewodników, są schroniska, infrastruktura. Gdy uda
się tam dotrzeć, to mam wrażenie, że będzie z górki. Główne miasta to San
Sebastian, Bilbao, Oviedo/Gijon (dwie alternatywne opcje). Około 815
kilometrów.
Tak jak wspominałem, jest to tylko zarys trasy. Całość będę pewnie dokładniej opracowywał na bieżąco. Może uda się dostać jakiś przewodnik po francuskim Camino w języku angielskim. Zobaczymy. Na razie skupiam się na krótkim fragmencie w Niemczech oraz Czechach. Osoby, które mogą pomóc proszę o udostępnienie tego posta, napisanie do znajomych. Wierzę, że będzie dobrze i czasem uda się znaleźć dach nad głową.