Dziś dzień świętego Jakuba. Jak
się możecie domyślać, to dla mnie ważne święto. Nie dlatego, że w Santiago de
Compostela odbywają się jakieś obchody. To mnie średnio grzeje. Czuję jednak,
że Jakubowi jestem coś winien. Przyjął mnie, niewiernego, niewierzącego i
krnąbrnego pod swoje skrzydła. Otoczył opieką, ale też pokazał, że powinienem
czuć respekt wobec drogi. Postraszył, ale nie dał zabić.

Możecie sobie myśleć,
że nieco zwariowałem. Skoro nie wierzysz, to czemu odwołujesz się do świętego
Jakuba? Nie umiem tego wyjaśnić, ale podczas mojego Camino czułem jego
wsparcie. Często był jedyną osobą, z którą mogłem porozmawiać. Czasem głośno
wykrzykiwałem jego imię i prosiłem o pomoc. Może to była modlitwa. Nie wiem, jestem
słaby z teorii. W moim odczuciu modliłem się. Pytałem o drogę, zwracałem się z
prośbą o bezpieczny nocleg, otwarty sklep. A święty Jakub nie zawodził. Czasem
wadził się ze mną, nadrabiałem trasy, odbijałem się od drzwi, na nogach
pojawiała się wysypka, zaś ramiona nieziemsko piekły. Wiedziałem jednak, że
należy walczyć, iść, rozmawiać z nim. Czułem wsparcie. Wydaje mi się, że dopóki
ktoś nie wyruszy w drogę, to tego nie zrozumie.
Poniżej kilka zdjęć różnych
przedstawień świętego Jakuba. Tych, które mijałem po drodze. Święty Jakubie –
Dziękuję!
W poniżej galerii znajdują się zdjęcia z Czech, Niemiec oraz Francji.