Jutro jest ten dzień, gdy stanę przed
półką w księgarni i będę musiał dokonać wyboru. Pracy nie mam, oszczędności się
kończą. Jednak nowa książka Andrzeja Stasiuka, to jak większość z Was wie, dla
mnie pozycja obowiązkowa. Czekam na nią od kilku miesięcy.
Oto fragment zachęcający do zakupu
sformułowany przez autora:
„…staje się co jakiś czas, żeby odpocząć,
żeby się obejrzeć, żeby policzyć, ile już było, a ile jeszcze zostało. Taka
jest ta książka: sprawdzam gdzie byłem, gdzie jestem, dokąd się wybieram.
Oprócz tego oczywiście niezwykła ilość celnych spostrzeżeń, głębokich
przemyśleń oraz barwnych opisów.”
Nie będzie miało dla mnie znaczenia, że
pewnie część z esejów już kiedyś czytałem. "Nie ma ekspresów przy żółtych drogach" to bowiem zbiór
tekstów publikowanych w „L’Espresso”, „dwutygodnik.com” i Tygodniku Powszechnym”.
Książka ma być podobna do Jadąc do Babadag, poruszać kwestie filozofii podróży,
poznawania siebie oraz przemijania.
 |
Zdjęcie zrobione w Beskidzie Niskim. Parę lat temu na tabliczce był błąd i nazwa "Badabag". Teraz zmienili na "Babadag" i jest zupełnie nieczytelna. |
I tak sobie myślę o tym, że kupię jutro tę
książkę i na parę godzin ucieknę od banków, zatrzymam się, pomyślę, gdzie byłem
i gdzie jeszcze będę chciał pojechać. I będę szczęśliwy.
Zupełnie tak jak w Kosowie, kiedy
zobaczyłem Hotel Victory, na którego dachu widniała miniaturowa Statua
Wolności.
 |
Prisztina, Kosowo |