Gdy ktoś decyduje się na przejście
Camino w Hiszpanii, to każdą noc może spędzić w tamtejszych schroniskach. Gdy
jednak rozpoczynamy wędrówkę do Santiago z Polski, to sytuacja nie jest już tak
kolorowa. Poza domem spędziłem sto trzydzieści nocy. Gdzie spałem? Ile mnie to kosztowało?
Zapraszam do podsumowania kwestii moich noclegów podczas pielgrzymki z Warszawy
do Muxii.
Taktyka
Głównym celem było dotarcie z
Warszawy do Santiago de Compostela, a następnie przedostanie się do Fisterry i
Muxii. Ten cel udało się zrealizować. Zakładałem, że na noclegi w pierwszej
fazie podróży nie będę wydawał pieniędzy. Zabrałem ze sobą namiot i gotowy
byłem na spędzanie nocy w trudnych warunkach. Planowałem przejście latem, więc
liczyłem, że będę mógł też nocować pod gołym niebem. Obiecałem sobie, że jeśli
dotrę do Hiszpanii, to tam będę spał w schroniskach dla pielgrzymów. Miały one
kosztować od 5 do 10 euro, byłem gotowy na taki wydatek. Wiedziałem, że przez
pierwsze tygodnie będę szedł sam i liczyłem, że co jakiś czas ktoś zaprosi mnie
do domu, gdzie będę mógł wziąć prysznic oraz spędzić noc bezpiecznie.
|
Wykres przedstawia ilość noclegów z poszczególnych kategorii podczas mojego camino |
Namiot
Miał być dla mnie podstawowym
miejscem do spania. Zabrałem lekki, jednopowłokowy namiot nieznanej firmy,
który znalazłem w domowych zasobach. Ważył 1,4kg. Wiedziałem, że każda mocniejsza
ulewa może go przemoczyć, ale zakładałem, że uda się znaleźć miejsce pod dachem,
gdy zaś to się nie powiedzie, to dopiero wtedy będę biwakował. W początkowych
dniach wyprawy, gdy temperatury nocą były dość niskie rozstawiałem swój mały
dom. Przenocowałem pod wiatą przy wale wiślanym, w wiejskim pustostanie oraz na
kwaterze prywatnej w Dobrzyniu nad Wisłą, gdzie gospodarz nie chciał ode mnie
zapłaty. Tylko raz, drugiej nocy, gdy miałem mocno odparzone pachwiny
zdecydowałem się zapłacić na pokój w hotelu, bowiem potrzebowałem sterylnych
warunków. Pozostałe noce spędzałem w namiocie. Moje Camino w Polsce przerwał
feralny napad w Wylatowie. Namiot został pocięty i zostawiłem go na komendzie.
Przed ponownym wyruszeniem zakupiłem, wydawałoby się pewniejszy, ale też nieco
cięższy, model. Okazało się jednak, że spędzenie nocy w niewielkim, ciasnym
namiocie to zbyt dużo dla mojej psychiki. Ciągle wydawało mi się, że ktoś kręci
się niedaleko i zamierza mnie zaatakować. Budziłem się co kilkanaście minut i
nocleg w namiocie przestał spełniać swoją podstawową funkcję. Rankiem czułem
się bardziej zmęczony nocnymi koszmarami niż wypoczęty. W Czechach jeszcze
kilka razy zdecydowałem się na takie rozwiązanie, ale w Niemczech nie użyłem
namiotu ani razu. Nawet gdy spałem na dziko, to wolałem spać pod gołym niebem. Wreszcie,
po kilku dniach we Francji, zostawiłem namiot u zaprzyjaźnionego księdza. Od tego
czasu (a dokładnie od 19 lipca do 4 października) radziłem sobie bez namiotu.
|
Suszenie ekwipunku po nocy w namiocie |
Plebania
Po tym, gdy zostałem napadnięty
zmieniło się nieco moje spojrzenie na miejsca, w których nocuję. Przede
wszystkim zależało mi na tym, abym czuł się bezpiecznie. Oczywiście nie zawsze udawało
mi się znaleźć taką lokalizację, ale starałem się minimalizować ryzyko. Dwa dni
przed napadem spałem w centrum wioski na przystanku autobusowym. Gdy wyruszyłem
ponownie, to, jeśli nie mogłem spać u ludzi, to starałem się spać daleko od skupisk
ludzkich. W Czechach po raz pierwszy zdecydowałem się zapytać o nocleg na
plebanii. Początkowo kilka razy odbiłem się od zamkniętych drzwi kościoła bądź
zakrystii. Wreszcie w Mladej Boleslav proboszcz zaprosił mnie do środka, wskazał
pokój, kuchnię, łazienkę i powiedział, abym czuł się jak u siebie w domu. Byłem
bardzo pozytywnie zaskoczony. Gdy odpoczywałem po kolacji zjawił się młody
diakon i zaprosił mnie do restauracji. Grzecznie odmówiłem, bo zaspokoiłem już
głód i nie miałem ochoty na spacer. Ucięliśmy sobie jednak godzinną pogawędkę.
Diakon Stjepan sam kiedyś pielgrzymował po Europie. Podarował mi dwie paczki
ciastek, zaś rano dał na drogę 200 koron czeskich. Opuszczałem plebanię w
sporym szoku. I choć w Czechach dalej nie miałem szczęścia i trafiałem na
opuszczone i zamknięte kościoły, to postanowiłem nie rezygnować. W Niemczech na
siedemnaście noclegów, tylko 5 razy nie nocowałem na plebanii. Raz pastor
odmówił mi noclegu i wylądowałem na stadionie piłkarskim. Poza tym przypadkiem,
zawsze spotykałem się z ciepłym przyjęciem, zrozumieniem oraz często
poczęstunkiem. Po całym dniu marszu, podczas którego temperatura sięgała
czterdziestu stopni, bezpieczny nocleg i możliwość umycia się były bezcenne.
Zawsze prosiłem o miejsce na podłodze oraz dostęp do wody. Bardzo często spałem
w salach do katechezy albo budynkach wspólnoty religijnej. Kąpałem się w
umywalce, ledwie kilka razy wziąłem prysznic. Otrzymywałem jednak to, czego tak
potrzebowałem – bezpieczeństwo. Gdy czułem się lepiej, to po pozostawieniu
plecaka zwiedzałem wioskę/miasteczko i jadłem kebab lub robiłem zakupy. Raz,
pastor zadzwonił do swojego przyjaciela w Norymberdze i załatwił tam nocleg. Pielgrzymka
przez Niemcy to spotkania z katolikami, protestantami oraz pastorami wyznania
ewangelicko-augsburskiego, generalnie bardzo pozytywne doświadczenie. Niestety,
we Francji w małych miejscowościach bardzo ciężko znaleźć księdza i raptem
kilka razy udało mi się przenocować na plebani. Raz, nocowałem u
zaprzyjaźnionego z moją rodziną księdza, on też zadzwonił do Polaka, proboszcza
z niedalekiej wioski, który również mnie ugościł. W Hiszpanii tylko raz, gdy
wszystkie miejsca w schroniskach były zajęte, nocowałem z grupą znajomych na
plebanii.
Schronisko
Ta kategoria jest bardzo szeroka.
Choć na jedno schronisko dla pielgrzymów (Pilgerhaus) trafiłem już w niemieckim
Hisrchfelde, to tak właściwie zaczęły się one pojawiać dopiero za Cluny we
Francji. W tym historycznym miasteczku zakupiłem za 10 euro przewodnik po
kolejnym fragmencie trasy, gdzie znajdowała się lista miejsc, które przyjmują
pielgrzymów. Czasem były to małe hotele ze zniżką dla pątników, rzadziej ekskluzywne
chambre d’hotes, zdarzały się jednak także accueil jacquaire, czyli specjalne pokoje
bądź schroniska tylko i wyłącznie dla pielgrzymów z paszportami. Starałem się
znajdować miejsca opisane jako benevole (płatne co łaska, hiszp. donativo) i
tam prosiłem o nocleg. Zwyczajowo należy zapowiedzieć swoje przybycie co
najmniej dwa dni wcześniej, bowiem bywają to pokoje w domach prywatnych i gospodarz
chce być gotowy, aby nas ugościć. Kilka razy prosiłem w biurach informacji
turystycznej, aby pracownik zadzwonił pod wskazany numer i zapowiedział moje
przybycie. W takich miejscach bardzo rzadko pobierano ode mnie opłatę.
|
Dom Pielgrzyma w Niemczech |
Im bliżej do Hiszpanii, tym
częściej pojawiały się gite municipal, czyli miejskie schroniska dla
pielgrzymów. Kosztowały one zazwyczaj od 10 do 13 euro. Drogo, ale raz na kilka
dni decydowałem się na nocleg w takim miejscu. Jako, że są to oficjalne i
państwowe schroniska, to trudno tam negocjować ceny. Przy dobrej pogodzie
brałem miejsce w ogrodzie (np. za 4 euro), ale miałem dostęp do kuchni oraz
łazienki. We Francji szedłem też parę razy do prywatnych schronisk i małych
hoteli z pytaniem, czy mogę przenocować benevole. Zaskakujące było to, że
bardzo często właściciele się zgadzali. Wtedy w cenie 5 bądź 10 euro miałem
własny pokój (!) albo łóżko oraz dostęp do pełnej infrastruktury. Zdarzało się
też, że byłem częstowany kolacją, śniadaniem i prowiantem na drogę. We Francji
żywność była droga, zauważyłem, że czasem lepiej poprosić o nocleg „co łaska”,
zapłacić 5 euro i zjeść porządny posiłek. Oczywiście „co łaska” nie oznacza za
darmo i z reguły mówiłem gospodarzom, że staram się nie wydawać na noclegi i np.
10 euro to maksimum, ile jestem w stanie zapłacić. Nie chciałem wykorzystywać
gościnności innych i w miarę możliwości pomagałem w schroniskach. Zmywałem,
brałem udział w przygotowywaniu potraw albo po prostu opowiadałem moje przygody
zapewniając gospodarzom i innym pielgrzymom rozrywkę.
W Hiszpanii w schroniskach
pielgrzym jest często po prostu klientem. Płaci od 6 do 12 euro i może pozostać
na jedną noc w danym miejscu. Schroniska municypalne są najtańsze, ale szybko się
zapełniają. Często w ciasnych, niewielkich pokojach nocuje bardzo dużo osób.
Pierwsze wstają sporo przed świtem i budzą pozostałych. Dość szybko
przyzwyczaiłem się do hiszpańskich warunków i stałem się pierwszym wstającym.
Plecak pakowałem jeszcze przed pójściem spać i nauczyłem się bezszelestnie, w
minutę po obudzeniu się opuszczać sypialnię z pełnym ekwipunkiem. Po szybkim
śniadaniu byłem gotowy wyruszyć na szlak. Czasem decydowałem się na nieco
droższe schronisko prywatne, aby skorzystać z wi-fi, użyć wyposażonej kuchni
albo po prostu odpocząć. Częściej jednak szukałem miejsc donativo i najtańszych
noclegowni. Jak pisałem we wstępie, moje Camino del Norte miało być czasem spędzonym
z innymi pielgrzymami, stąd zostawałem w schroniskach, aby spędzić z innymi
więcej czasu. Robiłem trasy ponad czterdziestokilometrowe i czasami lądowałem w
miejscach, gdzie płaciłem 10 euro. Nawet jednak w Hiszpanii udawało się czasem przenocować
za darmo. W miejscowości Boo, w schronisku prywatnym hospitalerę urzekło to, że
pierwszą rzeczą po zrzuceniu plecaka po czterdziestokilometrowym marszu była
zabawa z piłką. „On jeszcze nie jest zmęczony? Dobra, może spać za darmo”.
|
Francja, Espalais, gościnne miejsce |
Hotel
Ostateczność, która jednak
kilkukrotnie miała miejsce. W Polsce, gdy odparzenia były poważne i potrzebowałem
opatrzyć rany. W Czechach, gdy kilka dni z rzędu lał deszcz i byłem cały
przemoczony. Należy dodać, że u naszych południowych sąsiadów wiejskie hotele
robotnicze kosztowały tyle, co schroniska dla pielgrzymów w Hiszpanii. Nie były
drogie, więc przy gorszej pogodzie korzystałem, aby zrobić pranie i przeschnąć.
Raz w Niemczech zapłaciłem 20 euro za Heuhotel (nocleg na sianie). Było bardzo
upalnie i marzyłem o prysznicu. W pakiecie dostałem śniadanie oraz kompanów na
wieczór, z którymi nieco zaszalałem. W tej kategorii umieściłem też piekielnie
drogi (16,80 euro) hostel w San Sebastian (musiałem zostawić gdzieś rzeczy i
ruszyć do Decathlonu po nowe buty) oraz dwa noclegi w hostelu dla backpakerów w
samym Santiago.
Jak pisałem w rozdziale o
schroniskach, również w hotelach zdarzało mi się spać za darmo. Raz nocleg
ufundowała mi spotkana na trasie pielgrzymująca ze Szwajcarii. Innym razem
poprosiłem o nocleg w hotelu przy niemieckim klasztorze i przeor zdecydował, że
mogę spać za darmo. Muszę też wspomnieć o prezencie od przyjaciół i wykupieniu
dla mnie noclegu ze śniadaniem w czterogwiazdkowym hotelu Mercure w Bilbao.
Piękna niespodzianka i chyba najprzyjemniejsza kąpiel podczas całego mojego
camino.
Gościna
Chyba najpiękniejsze wspomnienia
wiążą się z sytuacjami, gdy zmęczony szedłem szlakiem i byłem zapraszany przez
prywatnych ludzi do ich domów. Zawsze wiązało się to ze wspólną kolacją,
długimi rozmowami oraz prezentami na drogę. W Czechach, gdy pod kościołem w
Kristofovo Udoli spytałem o tanie schronisko, pani organistka zaprosiła mnie do
siebie. W Niemczech taki nocleg załatwił mi jeden z pastorów, u którego
nocowałem. We Francji kilka osób gościło mnie na podwórkach, w domkach letnich
albo w mieszkaniu. Taki nocleg zawsze mocno dodawał sił, bowiem był
niespodziewany i nieplanowany. Z kilkoma osobami wymieniłem się adresami
mailowymi i wysłałem im pozdrowienia z Santiago. Żaden z moich maili nie
pozostał bez odpowiedzi.
Zaliczyłem też tutaj gościnę u
mojego kolegi w Pradze, koleżanki w Madrycie (już podczas powrotu) oraz
znajomej mojego kolegi w Strasbourgu. Kategorie nie są rozłączne, więc gościny można
by spokojnie zaliczyć niektóre noclegi w plebaniach czy darmowe noclegi w
schroniskach. Chciałem podkreślić, że podział, który stosuję jest umowny. Dla
mnie każdy bezpieczny nocleg był powodem do radości, a każdą osobę, która
okazała mi pomoc wspominam bardzo miło.
Na dziko
|
Pod kościołem w Pirenejach |
Na łąkach, boiskach piłkarskich,
w lesie, pod kościołem, w otwartej sali sportowej albo na cmentarzu. Wszędzie
tam, gdzie nikogo o nocleg nie pytałem, kładłem się sam i wcześnie rano
zbierałem się i ruszałem dalej. Często spałem kiepsko, nasłuchując nocą, czy
ktoś się nie zbliża. Zdarzało się, że budził mnie deszcz, raz obudził mnie
pająk, który biegał po mojej twarzy. Gdy byłem zmęczony, nie mogłem znaleźć
innego miejsca i uznawałem, że dalsze poszukiwanie nie ma sensu, to nocowałem „na
dziko”. Nie zawsze było bezpiecznie, rzadko z dostępem do wody, ale większość
takich noclegów traktuję jako ciekawe doświadczenie. Raz we Francji spałem na
terenie boulodromu, na którym do czwartej nad ranem toczył się pasjonujący
mecz. Po takim noclegu rzadko byłem w pełni wyspany, ale rozpoczynał się
kolejny dzień na camino, więc zmartwienia odchodziły w dal.
Inne
Nocleg pod stołem podczas imprezy
na polu namiotowym w Czechach. Wodniacy otwierali sezon na spływy po rzece, lał
deszcz, więc postanowili srogo się upodlić. Ja spałem pomiędzy stolikami.
Czułem się bezpiecznie, lecz ich impreza nie pozwoliła mi wypocząć. Tutaj zaliczyłem
też dwa noclegi na francuskich kempingach, gdzie nie miałem namiotu, ale
musiałem zapłacić słono za miejsce oraz dostęp do łazienki. Spałem wtedy na
trawniku, lecz przecież nie na dziko. I wreszcie najdziwniejszy nocleg podczas
mojej podróży, czyli wieczór w sekcie Twelve Tribes we Francji. Bardzo dziwna
atmosfera, ziołowe napary do picia i wszechobecna atmosfera miłości. Zasypiałem
we wspólnej sali z bandą brodatych mężczyzn i nie czułem się zbyt pewnie. Na
drogę zrobiono mi jednak kanapki. Z etnograficznego punktu widzenia możliwość
obserwacji sekty od środka (nawet tak krótka) była jednak bardzo ciekawa.
Podsumowanie
Camino de Santiago z Polski to
podróż przez Europę Zachodnią, która jest dość droga. Na noclegi wydałem w
sumie prawie 1700 złotych. Zdecydowaną większość z tej kwoty pochłonęła
Hiszpania i życie nowoczesnego pielgrzyma, czyli noclegi w albergue. Zdecydowana
większość mojego camino, to jednak średniowieczny model pielgrzymowania i
spanie gdzie popadnie. Oba doświadczenia uważam za bardzo cenne. Uważam, że
możliwe jest przejście całego szlaku bez namiotu, co przed wyruszeniem wydawało
mi się irracjonalne. Najważniejsze jednak jest własne bezpieczeństwo i
pamiętajcie proszę o tym wyruszając w podróż.