Camino – lista sprzętu na piesze przejście z Warszawy do Santiago de Compostela

Jak spakować się na cztery miesiące pieszej podróży? Podroży, podczas której na plecach będę niósł wszystkie niezbędne do przetrwania rzeczy. Dotychczas moim najdłuższym wyjazdem była wyprawa do Indii. Spakowanie plecaka było wtedy dużo prostsze. Zamierzałem spać w najtańszych hostelach i żywić się w jadłodajniach dla miejscowych. Do tego tam właściwie wszystko można kupić znacznie taniej niż w Europie, która jest celem tej wyprawy. Sporządzając poniższą listę opierałem się głównie na moich wcześniejszych doświadczeniach. Ekwipunek nie powinien się wiele różnić od sprzętu, który zabrałem, gdy szliśmy z kolegą do źródeł Czarnego Czeremoszu. Jest jedno „ale” – teraz idę sam.



Dwanaście kilogramów, tyle mniej więcej będę niósł na plecach w pierwszych dniach mojego Camino. Tyle waży też cały sprzęt, który zabieram. Wiadomo, że jeden komplet ubrań będę miał na sobie, swoje ważą buty. Kijki będę trzymał w dłoniach. W zamian dociąży mnie woda oraz jedzenie. Zawsze będę się starał mieć rację żywnościową na jeden dzień na wypadek załamania pogody, czy niespodziewanego postoju. Jak mówi moja babcia „w razie Niemca”.

Długo zastanawiałem się nad kwestią noclegów w trasie. Było dla mnie jasne, że nie będę częstym gościem gospodarstw agroturystycznych czy hoteli. Początkowo planowałem zabrać tropik od namiotu Veig III Fjorda Nansena (2000g) oraz plandekę (300g) zamiast podłogi. Spotkała mnie miła niespodzianka. Poprosiłem ojca, aby przywiózł namiot z działki. Tata przywiózł nie jeden namiot, ale trzy. Okazało się, że „w rodzinie” mamy ich kilka. 1410 gram – raptem tyle waży namiot, który ze sobą zabiorę. Jest to pewien eksperyment, bo nigdy w nim nie spałem, ale czegoś takiego szukałem. Przetrwa jakieś lekkie deszcze, a niczego więcej na drogę przez Europę Zachodnią chyba nie potrzebuję. Mam nadzieję, że nie będę musiał codziennie go rozkładać, cenię sobie jednak niezależność i wolność, którą daje ten kawałek materiału nad głową. Do tego wygodna karimata oraz lekki śpiwór puchowy. Veig przejechał ze mną kawał świata, ale teraz, gdy liczę każdy gram przyszedł czas na lżejsze rozwiązanie. 

Kolejny kilogram to moja kuchnia. Stara, wysłużona menażka, wyklepana po wypadku samochodowym w 2009 roku i kuchenka, którą wożę wszędzie pod wielu lat. Do tego łyżkowidelec, kubek, kartusz. Innego sprzętu nie mam, mam nadzieję, że będzie mi służył równie godnie co dotychczas.  Gotować zamierzam sobie sam. Czasem, jeśli budżet pozwoli, to może posilę się w jakimś barze mlecznym lub przydrożnej knajpie. Raczej nie spodziewam się urozmaiconej diety. A może właśnie w tym aspekcie droga mnie zaskoczy? Będę szukał darmowego jedzenia w śmietnikach przy marketach i na bazarach. Doświadczenia znajomych i nieznajomych podróżników pokazują, że jest to możliwe.

Z szeroko pojętej elektroniki zabieram tylko czytnik Kindle oraz aparat fotograficzny. Nie potrafię żyć bez książek. Przygotowałem sobie kilka, które będą wspierały mnie podczas podróży. Są wśród nich dobrze mi znane dzieła Stasiuka i Bouviera, a także Dzienniki Edwarda Stachury, których wcześniej nie czytałem. O moich planach czytelniczych na Camino przygotuję oddzielny tekst. W formacie PDF znalazłem kilka przewodników po trasie. Dzięki temu zaoszczędzę na wadze i będę miał stały dostęp do informacji. Zamierzam też dokumentować moje Camino. Nie jestem profesjonalnym fotografem, ale będę się starał pokazać czytelnikom również zdjęcia z Drogi. Zdjęcia miejsc, ludzi, którzy mi pomogą oraz wszystkiego tego, co uznam za ciekawe i inspirujące. Biorę też smartfona, aby mieć łączność ze światem. Podejrzewam jednak, że większość czasu będzie leżał wyłączony w plecaku. Zamierzam prowadzić dziennik, wrażenia i wydatki spisywać w notesie i potem w wolnej chwili korzystać z komputerów. Uznałem, że nie chcę sobie zaprzątać głowy oraz dodawać wagi tabletem czy laptopem.
 
Na Huculszczyznę zabraliśmy jedzenie na tydzień trekkingu. Plecak był załadowany po brzegi. 
Plecak, który zabieram to Osprey Kestrel 48l. Razem byliśmy w Tatrach, Bieszczadach i Beskidzie Niskim. Zwiedzaliśmy Indie, Bałkany, Ukrainę i Białoruś. Jest wygodny, dotychczas mnie nie zawiódł. Wzmocniłem ramiona dodatkowymi nićmi, ale nie zamierzam go wypełniać. Próbne pakowanie pokazało, że namiot będzie mógł podróżować w środku. 

Poniżej lista sprzętu, który zamierzam zabrać na kilkumiesięczną wyprawę. Czegoś brakuje? Jak sądzicie?  Coś byście odrzucili? Jest jeszcze parę dni na ewentualne zmiany.


Plecak:

Osprey Kestrel 48l M/L (1580g)

Spanie: (2572g)

Śpiwór Cumulus LiteLine 400 (755g)
Karimata Ridgerest Classic (407g)
Namiot (1410g)

Kuchnia: (1010g)

Łyżkowidelec (14g)
Nóż (10g)
Kubek (88g)
Menażka (326g)
Palnik  (163g)
Kartusz mały (226g)
Butelka na wodę (183g)

Ubrania: (2682g)

Koszulka Arcyteryx krótki rękaw (135g) – stara, wysłużona, pewnie wyrzucę ją po jakimś czasie.
Koszulka Stoor długi rękaw Mod Combat (198g) – nowa, typuję ją jako główną koszulkę na ciepłe dni.
Koszulka Devold Active długi rękaw (334g) – ciepła wełniana koszulka – na chłodne dni oraz w góry.
Bluza Kwark Power Stretch Pro (312g) – jako druga warstwa, bluza na wieczory oraz w razie ataku zimy.
Kurta przeciwdeszczowa (300g) – stary kawałek ortalionu, ma służyć też jako ochrona przed wiatrem.
Spodnie legginsy do biegania (255g) – cienkie i lekkie, mogą robić za piżamę.
Spodnie Quechua Forclaz 100 (320g) – główne spodnie wyprawy, maja odpinane nogawki, więc spełniają też funkcję krótkich spodenek.
Spodnie przeciwdeszczowe (220g) – lekkie, rozpinane na dole.
Slipki 3x, 1x bokserki szybkoschnące (240g)
Skarpetki: 2x Coolmax cienkie, 2x bawełniane, 2x z włókien bambusa (212g)
Buff (35g) - chusta na głową, która w razie potrzeby może być szalikiem. Ma kilka zastosowań, a waży niewiele. 
Kapelusz (100g) – obowiązkowy na upały, dodaje podróżniczego blichtru.
Lekka czapka Stoor (21g) – na chłodne dni.

Obuwie: (1580g)

Buty Quechua Forclaz Flex 3 Helium (760g) – kupione w tym roku, przeszedłem w nich już ponad sto kilometrów. W środku wkładki żelowe. Wygodne i lekkie. Oraz zapasowe wkładki (58g)
Sandały Stream Source (762g) – już druga para Sourców, z której korzystam. Sandały, które nadają się do chodzenia po górach, sprawdzą się jako klapki. Szybko schną. Minusem jest waga, ale to druga para obuwia.


Higiena: (ok. 500g)

Kosmetyczka (143g)
Mydło (62g) – kupione jeszcze w Indiach.
Szczoteczka do zębów
Pasta do zębów (106g)
Krem nawilżający (40g)
Dezodorant (antyperspirant) (92g)
Ręcznik szybkoschnący (47g)
Papier toaletowy (100g)
Mokre chusteczki


Apteczka: (ok. 300g)

Agrafki (3 szt.) – do przekłuwania odcisków oraz jako mały zestaw naprawczy
Nifuroksazyd – na zatrucia pokarmowe.
Ibuprom max – przeciwbólowy
Talk na odparzenia
Plastry
Gaza
Bandaż elastyczny
Folia NRC
Opaska na kolano (60g)

Elektronika: (970g)

Aparat fotograficzny, pokrowiec, bateria zapasowa (405g)
Czytnik Kindle (314g)
Smartfon (100g)
Ładowarka do czytnika/telefonu (50g)
Ładowarka baterii do aparatu (100g)

Inne: (1091g)

Scyzoryk Victorinox Nomad (132g)
Kalendarz (notes) plus długopis (120g)
Czołówka plus zapasowa bateria (83g)
Kamizelka odblaskowa (127g) – przepisy w Polsce wymagają noszenia jej poza terenem zabudowanym.
Igła i nitka
Busola (17g)
Muszla pielgrzyma (52g)
Kijki trekkingowe (560g) 

Etykiety: , , , , , ,